sobota, 10 grudnia 2011

Odzież termiczna z Lidla -- małe rozczarowanie

Pewnie większość osób stwierdziłaby, że po marketowym produkcie nie ma się czego spodziewać. Jednak zachęcona opiniami na forach rowerowych miałam pewne oczekiwania wobec zapowiadanej od dwóch tygodni bielizny termoaktywnej w Lidlu. Dość niecierpliwie czekałam na dzisiejszy początek promocji i tym większe było moje rozczarowanie tym, co Lidl zaoferował usportowionym klientom. Nie ma się nad czym rozpisywać, pokrótce:
  • kalesony, zarówno białe, szare, jak i granatowe, muszą zostać schowane pod spodniami -- materiał jest cienkawy, trochę nawet prześwitujący, to po prostu naprawdę jest bielizna; kalesony uszyte są z innej tkaniny niż bluzki,
  • bluzki dla kobiet zostały wykonane z dwóch zupełnie różnych materiałów: granatowe, choć znacznie ładniejsze, są bardzo nieprzyjemne w dotyku i myślę, że noszenie ich może się wiązać z pewnym dyskomfortem; dodatkowo stójka jest według mnie za bardzo obcisła; białe bluzki wyglądają jak piżama (serio), za to w dotyku są bardzo miłe -- tak miłe, że kiedy wracałam od kasy odłożyć wszystkie rzeczy z powrotem do kosza i przez przypadek wsunęłam rękę do pudełka z ciuchem, postanowiłam jednak dać jej szansę.
  • bluzki dla mężczyzn -- mamy szarą, jest wykonana z przyjemniejszego materiału niż granatowe koszulki damskie, ale nie ma się czym zachwycać.
Chciałam kupić dwie bluzki (po jednej z obu kolorów) i jedną parę kalesonów, ale ostatecznie wyszłam tylko z jednym produktem. Zaoszczędzone w ten sposób 60 zł dołożę do zakupu czegoś lepszego (myślę Expedusie, Spaio i Crafcie, Odlo czy Under Armour to trochę za wysoka półka cenowa) -- mam już upatrzonych kilka modeli. A białą koszulkę przetestuję już w poniedziałek.

---

Elovelo, dzięki za pierwszy komentarz :) A w temacie: prawdopodobnie należysz do tych szczęśliwych ludzi, którzy dość skromnie się pocą i w związku z tym mogą ubierać to, na co mają ochotę -- mój facet też tak ma i jemu bawełniana koszulka zupełnie wystarcza. Po moich doświadczeniach z ubiegłych zim jednak wiem, że sama potrzebuję tkaniny, która szybko odprowadzi duże ilości wilgoci -- po prostu w bawełnianej bluzce jestem mokra już po 10 minutach intensywnej jazdy i potem przez pół godziny po tym jak zsiądę z roweru. Nie w tym rzecz, żeby bielizna mnie grzała. Ja chcę, żeby nie wchłaniała potu, bo w wilgotnym ubraniu bardzo szybko robi się zimno. No i mokry materiał tuż przy skórze jest nieprzyjemny, a wilgotne plamy na plecach czy pod pachami nie wyglądają zbyt estetycznie. Podsumowując, nie chodzi mi o lans w specjalistycznych ciuchach, tylko o komfort codziennej jazdy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz