piątek, 30 grudnia 2011

Bielizna termiczna z Lidla - recenzja

Bielizna termoaktywna z Lidla, którą obdarzyłam sporym kredytem zaufania, nie przeszła pomyślnie testu, jaki jej zgotowałam. Do rzeczy. Testowałam (na własny użytek) białą damską bluzkę termoaktywną marki Crivit dostępną w sezonowej ofercie Lidla od 10.12.11 za 29,90 zł. 

1. Dopasowanie: ** -- zakupiony rozmiar S, mógłby pasować na 32 lub 34, ale z 36/38 sugerowanym na opakowaniu nie ma wiele wspólnego. Bluzka jest długa (prawie zakrywa pośladki), ale bardzo wąska i w dodatku zupełnie nie przewiduje, że kobieta może mieć biust. Materiał jest właściwie zupełnie nierozciągliwy, w efekcie bluzka jest dość niewygodna i wygląda raczej kiepsko. Być może powinnam była wziąć rozmiar M, co jednak oznacza, że rozmiarówka tej bielizny jest zaniżona, a biorąc pod uwagę, że największy rozmiar w ofercie to L, kobiety normalnie noszące L-ki nie mają czego szukać w ofercie firmy Crivit.

2. Odprowadzanie wilgoci: * -- według mnie ta bielizna w ogóle nie ma takiej funkcji. Po 30 minutach intensywnej jazdy byłam mokra jak mysz przy porodzie. Tkanina rzeczywiście nie nasiąka wilgocią, ale też zamiast ją odprowadzać, raczej zatrzymuje ją przy skórze. Bardzo duży minus.

3. Utrzymanie temperatury ciała: **** -- pod tym względem bluzka sprawdzała się o dziwo całkiem nieźle i gdyby nie kwestia wilgoci, byłoby naprawdę dobrze. Dopóki ciało nie pociło się intensywniej, czyli dopóki nie podejmowałam wysiłku fizycznego, drapany od wewnątrz materiał, notabene bardzo przyjemny w dotyku, utrzymywał komfortową temperaturę ciała.

4. Antyzapachowość: * -- potężny minus. Pomimo obiecującego systemu Silverplus już po jednym dniu (ok. 90 minut intensywnej jazdy i normalne użytkowanie w międzyczasie) bluzka śmierdziała potwornie i to pomimo zastosowania antyperspirantu i preparatu antyseptycznego na skórę.

Ogólna ocena: **. Warto zaznaczyć, że po pierwszych praniach materiał zyskuje nieco elastyczności, chociaż S nadal nie jest standardową S-ką. Nie wykluczam, że kobiety mające mały biust i pocące się dość skromnie mogą być zadowolone z tej bielizny, jednak dla dziewczyn o bardziej przeciętnym stosunku obwodów i prowadzących bardziej aktywny tryb życia na co dzień, tego produktu nie polecam. 

Przy okazji jedno zdanie o męskiej bluzce tej samej marki: Kuba jest całkiem zadowolony. Rozmiar jest standardowy i dobrze pasuje, a materiał dobrze trzyma ciepło. Trudno jednak stwierdzić, jak jest w tym przypadku z odprowadzaniem wilgoci, ponieważ Kuba poci się bardzo bardzo mało.

I jeszcze na koniec: pewnym przypadkiem trafiliśmy ostatnio w TK Maxxie na bluzki marki Falke -- mam nadzieję, że sprawdzą się lepiej i kolejna recenzja będzie bardziej pozytywna.

sobota, 10 grudnia 2011

Odzież termiczna z Lidla -- małe rozczarowanie

Pewnie większość osób stwierdziłaby, że po marketowym produkcie nie ma się czego spodziewać. Jednak zachęcona opiniami na forach rowerowych miałam pewne oczekiwania wobec zapowiadanej od dwóch tygodni bielizny termoaktywnej w Lidlu. Dość niecierpliwie czekałam na dzisiejszy początek promocji i tym większe było moje rozczarowanie tym, co Lidl zaoferował usportowionym klientom. Nie ma się nad czym rozpisywać, pokrótce:
  • kalesony, zarówno białe, szare, jak i granatowe, muszą zostać schowane pod spodniami -- materiał jest cienkawy, trochę nawet prześwitujący, to po prostu naprawdę jest bielizna; kalesony uszyte są z innej tkaniny niż bluzki,
  • bluzki dla kobiet zostały wykonane z dwóch zupełnie różnych materiałów: granatowe, choć znacznie ładniejsze, są bardzo nieprzyjemne w dotyku i myślę, że noszenie ich może się wiązać z pewnym dyskomfortem; dodatkowo stójka jest według mnie za bardzo obcisła; białe bluzki wyglądają jak piżama (serio), za to w dotyku są bardzo miłe -- tak miłe, że kiedy wracałam od kasy odłożyć wszystkie rzeczy z powrotem do kosza i przez przypadek wsunęłam rękę do pudełka z ciuchem, postanowiłam jednak dać jej szansę.
  • bluzki dla mężczyzn -- mamy szarą, jest wykonana z przyjemniejszego materiału niż granatowe koszulki damskie, ale nie ma się czym zachwycać.
Chciałam kupić dwie bluzki (po jednej z obu kolorów) i jedną parę kalesonów, ale ostatecznie wyszłam tylko z jednym produktem. Zaoszczędzone w ten sposób 60 zł dołożę do zakupu czegoś lepszego (myślę Expedusie, Spaio i Crafcie, Odlo czy Under Armour to trochę za wysoka półka cenowa) -- mam już upatrzonych kilka modeli. A białą koszulkę przetestuję już w poniedziałek.

---

Elovelo, dzięki za pierwszy komentarz :) A w temacie: prawdopodobnie należysz do tych szczęśliwych ludzi, którzy dość skromnie się pocą i w związku z tym mogą ubierać to, na co mają ochotę -- mój facet też tak ma i jemu bawełniana koszulka zupełnie wystarcza. Po moich doświadczeniach z ubiegłych zim jednak wiem, że sama potrzebuję tkaniny, która szybko odprowadzi duże ilości wilgoci -- po prostu w bawełnianej bluzce jestem mokra już po 10 minutach intensywnej jazdy i potem przez pół godziny po tym jak zsiądę z roweru. Nie w tym rzecz, żeby bielizna mnie grzała. Ja chcę, żeby nie wchłaniała potu, bo w wilgotnym ubraniu bardzo szybko robi się zimno. No i mokry materiał tuż przy skórze jest nieprzyjemny, a wilgotne plamy na plecach czy pod pachami nie wyglądają zbyt estetycznie. Podsumowując, nie chodzi mi o lans w specjalistycznych ciuchach, tylko o komfort codziennej jazdy.

piątek, 9 grudnia 2011

Ciepło na rowerze - na zakupy do Lidla

Może nie ma jeszcze zimy sensu stricto, ale temperatury skłaniają już przemyślenia swojej garderoby rowerowej. Od pewnego czasu myślałam nad zaopatrzeniem się w bieliznę termoaktywną -- mam kilka bluzek z Decathlonu (tych najtańszych Quechuy, z recyklingu) i sprawdzają się nienajgorzej. Wilgoć odprowadzają całkiem nieźle (koszulki przeszły test podczas wyprawy w góry Highlandu), ale zdecydowanie nie są antyzapachowe, a na tej właściwości szczególnie mi zależy. Akurat kilka dni temu wpadłam na reklamę Lidla, który jutro rusza z ofertą odzieży narciaskiej, wśród której będzie też bielizna termiczna po 29,99 zł za sztukę :D. Na forach rowerowych czytałam pozytywne opinie o tego rodzaju produktach z Lidla. Cena zachęcająca, a w opisie produktów w gazetce pojawia się jeszcze bardziej zachęcające słowo Silverplus -- liczę na to, że ta technologia rzeczywiście się sprawdzi i rozwiąże problem, z którym ciuchy z Decathlonu sobie nie radzą. Wszystko razem sprawia, że jutro wybieram się na rowerowe zakupy do osiedlowego Lidla :) I że będzie recenzja, kiedy przetestuję nowe nabytki.